Marek
Krajewski, rozpoczynając modę na kryminały w stylu retro, bardzo wysoko zawiesił poprzeczkę. Trudno pokonać mistrza, szczególnie w chwili, gdy podąża
się jego śladami i na miejsce zbrodni wybiera dawny Wrocław.
Magię
dawnego Wrocławia dostrzegła Nadia Szagdaj. Jej Kroniki Klary Schulz to
kryminalna trylogia, której akcja rozgrywa się w Breslau, w latach 1910-1911. Serię tę otwiera Sprawa pechowca, której akcja toczy się w 1910 roku. Dwie
kolejne części, Zniknięcie Sary i Grand finale, rozgrywają się w roku 1911.
Choć każdy z tomów poświęcony jest innej zagadce, wszystkie sprawy łączą się ze
sobą, a dokładniej – z Klarą oraz tragicznymi wydarzeniami, do których doszło
przed laty.
Trudno
porównywać Nadię Szagdaj do Marka Krajewskiego, trudno znaleźć też coś, co-poza
miejscem prowadzenia działalności-mogłoby połączyć Eberharda Mocka z Klarą
Schulz, choć hasło Breslau automatycznie kojarzy się ze światem wykreowanym na
kartach powieści z Mockiem w roli głównej. Czytelnicy, którzy pokochali mroczne, pełne domów publicznych i obskurnych piwiarni "męskie"
Breslau opisywane przez Krajewskiego, mogą poczuć się rozczarowani wizją miasta
stworzą przez Nadię Szagdaj. Fala krytyki spadła też na główną bohaterkę, która bywa dość irytującą, zadufaną w sobie osóbką.
Klara Schulz,
młoda mężatka i matka, to początkująca pani detektyw. Dziecinna i naiwna,
zafascynowana pracą swego ojca, stara się rozwiązywać kryminalne zagadki
skuteczniej niż policja. Popełnia przy tym sporo błędów. Daje się ponieść
emocjom, zbyt często działa pod wpływem impulsu. Klara ma dar do wpadania w
poważne tarapaty, z których wyciąga ją ojciec-były policjant, oraz Dieter
Aangus – ceniony psychiatra oraz były kochanek Klary, wciąż darzący ciepłym uczuciem młodziutką panią detektyw.
Klara jest kobietą, która
ma wyprzedzać swą epokę. Niestety – wyprzedza ją zbyt mocno. Głównym problemem
nie jest tu ani zajęcie bohaterki, ani jej niezależność, lecz język, który
nijak ma się do słownictwa, jakim posługiwano się w początkach XX wieku. Klara,
dama z dobrego domu, żona szanowanego chirurga Bernarda Schulza, klnie jak
szewc i zbyt często sięga po współczesne słownictwo. Brak jej realizmu oraz
tych cech, którymi mogłaby zaintrygować czytelników. Kryminalne zagadki, z
którymi musi się zmierzyć Klara, również pozostawiają sporo do życzenia. Dużo
tu intryg, jednak całość wydaje się nieco... przekombinowana. Sprawę pogarszają
dość płytkie, nienaturalne dialogi. Czytając je można odnieść wrażenie, że pisane były
na siłę, bez konkretnego pomysłu na to, kto, co, do kogo i w jaki sposób ma
powiedzieć.
Czy to
oznacza, że Kroniki Klary Schulz nie zasługują na uwagę? Nie. Trylogię tę warto
przeczytać z kilku względów. W gronie mało ciekawych bohaterów perełką staje
się Dieter Aangus – przyjaciel Klary i jej były kochanek. W trakcie wspólnej
pracy nad kolejnymi sprawami, między Klarą i Dieterem na nowo rodzi się
uczucie, a motyw ich dawnego romansu konsekwentnie pojawia się we wszystkich
tomach. Sprawę komplikuje fakt, że byli kochankowie pozostają w związkach
małżeńskich – Dieter z poczucia obowiązku, Klara – z rozsądku. To, co dzieje
się między nimi, zdaje się bardziej wciągać, niż akcja kryminalna, pozwala
jednocześnie lepiej poznać normy obyczajowe, obowiązujące sto lat temu w
mieście Breslau. Mocną stroną książek Nadii Szagdaj są też piękne opisy dawnego
Wrocławia oraz wiele ciekawych informacji na temat historii tego miasta. I choć
jako kryminał Kroniki Klary Schulz wypadają dość słabo, to warto je przeczytać –
chociażby tylko ze względu na to, jak pięknie przedstawiono tu architekturę i
atmosferę dawnego Breslau.
Nadia
Szagdaj, Kroniki Klary Szulz, Wydawnictwo Bukowy Las
Sprawa
pechowca, Wrocław 2013
Zniknięcie
Sary, Wrocław 2014
Grand
finale, Wrocław 2015