środa, 17 lutego 2016

Kroniki Klary Schulz



Nadia Szagdaj Kroniki Klary Schulz, Nadia Szagdaj Sprawa pechowca
Marek Krajewski, rozpoczynając modę na kryminały w stylu retro, bardzo wysoko zawiesił poprzeczkę. Trudno pokonać mistrza, szczególnie w chwili, gdy podąża się jego śladami i na miejsce zbrodni wybiera dawny Wrocław.

Magię dawnego Wrocławia dostrzegła Nadia Szagdaj. Jej Kroniki Klary Schulz to kryminalna trylogia, której akcja rozgrywa się w Breslau, w latach 1910-1911. Serię tę otwiera Sprawa pechowca, której akcja toczy się w 1910 roku. Dwie kolejne części, Zniknięcie Sary i Grand finale, rozgrywają się w roku 1911. Choć każdy z tomów poświęcony jest innej zagadce, wszystkie sprawy łączą się ze sobą, a dokładniej – z Klarą oraz tragicznymi wydarzeniami, do których doszło przed laty. 


Nadia Szagdaj Zniknięcie Sary, Kroniki Klary Schulz Zniknięcie Sary
Trudno porównywać Nadię Szagdaj do Marka Krajewskiego, trudno znaleźć też coś, co-poza miejscem prowadzenia działalności-mogłoby połączyć Eberharda Mocka z Klarą Schulz, choć hasło Breslau automatycznie kojarzy się ze światem wykreowanym na kartach powieści z Mockiem w roli głównej. Czytelnicy, którzy pokochali mroczne, pełne domów publicznych i obskurnych piwiarni "męskie" Breslau opisywane przez Krajewskiego, mogą poczuć się rozczarowani wizją miasta stworzą przez Nadię Szagdaj. Fala krytyki spadła też na główną bohaterkę, która bywa dość irytującą, zadufaną w sobie osóbką.
Klara Schulz, młoda mężatka i matka, to początkująca pani detektyw. Dziecinna i naiwna, zafascynowana pracą swego ojca, stara się rozwiązywać kryminalne zagadki skuteczniej niż policja. Popełnia przy tym sporo błędów. Daje się ponieść emocjom, zbyt często działa pod wpływem impulsu. Klara ma dar do wpadania w poważne tarapaty, z których wyciąga ją ojciec-były policjant, oraz Dieter Aangus – ceniony psychiatra oraz były kochanek Klary, wciąż darzący ciepłym uczuciem młodziutką panią detektyw. 


Kroniki Klary Schulz Grand finale, Nadia Szagdaj Grand Finale
Klara jest kobietą, która ma wyprzedzać swą epokę. Niestety – wyprzedza ją zbyt mocno. Głównym problemem nie jest tu ani zajęcie bohaterki, ani jej niezależność, lecz język, który nijak ma się do słownictwa, jakim posługiwano się w początkach XX wieku. Klara, dama z dobrego domu, żona szanowanego chirurga Bernarda Schulza, klnie jak szewc i zbyt często sięga po współczesne słownictwo. Brak jej realizmu oraz tych cech, którymi mogłaby zaintrygować czytelników. Kryminalne zagadki, z którymi musi się zmierzyć Klara, również pozostawiają sporo do życzenia. Dużo tu intryg, jednak całość wydaje się nieco... przekombinowana. Sprawę pogarszają dość płytkie, nienaturalne dialogi. Czytając je można odnieść wrażenie, że pisane były na siłę, bez konkretnego pomysłu na to, kto, co, do kogo i w jaki sposób ma powiedzieć. 

Czy to oznacza, że Kroniki Klary Schulz nie zasługują na uwagę? Nie. Trylogię tę warto przeczytać z kilku względów. W gronie mało ciekawych bohaterów perełką staje się Dieter Aangus – przyjaciel Klary i jej były kochanek. W trakcie wspólnej pracy nad kolejnymi sprawami, między Klarą i Dieterem na nowo rodzi się uczucie, a motyw ich dawnego romansu konsekwentnie pojawia się we wszystkich tomach. Sprawę komplikuje fakt, że byli kochankowie pozostają w związkach małżeńskich – Dieter z poczucia obowiązku, Klara – z rozsądku. To, co dzieje się między nimi, zdaje się bardziej wciągać, niż akcja kryminalna, pozwala jednocześnie lepiej poznać normy obyczajowe, obowiązujące sto lat temu w mieście Breslau. Mocną stroną książek Nadii Szagdaj są też piękne opisy dawnego Wrocławia oraz wiele ciekawych informacji na temat historii tego miasta. I choć jako kryminał Kroniki Klary Schulz wypadają dość słabo, to warto je przeczytać – chociażby tylko ze względu na to, jak pięknie przedstawiono tu architekturę i atmosferę dawnego Breslau. 


Nadia Szagdaj, Kroniki Klary Szulz, Wydawnictwo Bukowy Las
Sprawa pechowca, Wrocław 2013
Zniknięcie Sary, Wrocław 2014
Grand finale, Wrocław 2015


środa, 13 stycznia 2016

Krzysztof Kotowski, Święto Świateł

Piątego dnia Diwali

kryminał Krzysztof Kotowski, polski kryminał

Święto Świateł

Krzysztof Kotowski
Prószyński Media Sp. z .o.o.
Warszawa 2013 


Polskie społeczeństwo przedstawione w nieco krzywym zwierciadle oraz rzetelna wiedza na temat japońskich obyczajów – takie atrakcje funduje Krzysztof Kotowski Czytelnikom, którzy postanowią przeczytać Święto Świateł. Ten kryminał to ciekawa mieszanka historii oraz japońskiej kultury, którą odkrywamy wraz z policjantami starającymi się rozwikłać zagadkę tajemniczego morderstwa. 






Śmierć nad partią Go



Ostatnie morderstwo, z którym w swej policyjnej karierze musi się zmierzyć nadkomisarz Artur Śmigielski, w istocie zasługuje na miano tajemniczego. Jak mogło dojść do sytuacji, w której czterech mężczyzn spokojnie umiera w tym samym czasie, w tym samym pomieszczeniu, a w dodatku – z uśmiechem na ustach? Jaką rolę odgrywa tu Go – chińska gra strategiczna, której zmarli najprawdopodobniej poświęcili ostatnie minuty swego życia? Czy opis piątego dnia Diwali z 1862 roku może stać się wskazówką dla policjantów prowadzących śledztwo? Na te pytania Śmigielski musi znaleźć odpowiedź. Przykuty do szpitalnego łóżka, wysyła w teren Elizę Dukoto – młodą policjantkę, której specjalizacją zdaje się być pakowanie w kolejne tarapaty.

W krzywym zwierciadle


Krzysztof Kotowski w ciekawy sposób wypomina Polakom ich narodowe wady. Patrząc na nich oczami Elizy Dukoto, dostrzega ich skłonność do podążania utartymi szlakami oraz ogromne przywiązanie do stereotypów.
To społeczeństwo żyje w rzeczywistości sprzed stu lat i jest w Europie populacją chyba najbardziej odporną na zmianę czasów i obyczajów. Jesteśmy tylko ślepi czy przychodzimy już na świat z przyrodzoną głupotą? – pyta Hubert Wanat, który przypadkiem wplątany zostaje w sprawę prowadzoną przez Elizę. Razem tworzą duet dość nietypowy. Ona – czarnoskóra, młoda policjantka, obdarzona ostrym językiem i wybuchowym temperamentem, on – błyskotliwy historyk, doświadczony gracz Go i gej… Taka para detektywów może nieźle namieszać. A że w tle pojawiają się i Japończycy, i międzynarodowe interesy, i oszustwa, popełniane przez skorumpowanym przedstawicieli polskiej policji, na brak akcji w tej książce nie będziemy narzekać. 



Święto Świateł to dobry, polski kryminał, w którym mamy do czynienia i z dynamiczną akcją, i z ciekawymi bohaterami. Znalazło się tu nieco miejsca i na gorzką refleksję nad naszym społeczeństwem, i nad problemami, z jakimi musi się zmierzyć nasz kraj. W efekcie tego połączenia powstał solidny kryminał, który zmusza nas do zastanowienia się nad sobą, a jednocześnie zapewnia nam doskonałą rozrywkę na długie, zimowe wieczory.